Recenzja Kena: Bridge of Spirits na Xbox
Gdy Kena: Bridge of Spirits zadebiutowała na PlayStation w 2021 roku, zdobyła uznanie krytyków. Gra, opracowana przez studio Ember Lab, przyciągnęła uwagę graczy swoim zachwycającym światem, piękną oprawą graficzną i płynną rozgrywką. Teraz, kiedy gra trafiła na Xbox, miałem okazję ponownie zagrać w tę grę i sprawdzić, jak radzi sobie na nowej platformie.
Kena na Xboxa kosztuje obecnie 184,99 PLN
Świat pełen uroku
Bridge of Spirits przenosi nas do zapomnianej wioski, otoczonej bujną roślinnością i magiczną aurą. Kena, młoda przewodniczka duchów, ma za zadanie uwolnić te zagubione istoty, które utknęły między światami. To, co od razu rzuca się w oczy, to niesamowita dbałość o szczegóły w przedstawieniu świata gry. Każdy element krajobrazu, każda ścieżka i zarośla zostały zaprojektowane z wyjątkową starannością. Grafika w tej grze jest naprawdę zachwycająca, a na Xbox Series X prezentuje się równie imponująco jak na PlayStation.
Niestety, mimo tego pięknego opakowania, świat gry nie zawsze oferuje równie głęboką treść. Po dłuższym czasie eksploracji trudno oprzeć się wrażeniu, że Kena marnuje część swojego potencjału. Zagadki środowiskowe, choć urocze, bywają zbyt proste i nie oferują większego wyzwania. Gra stara się zbalansować między przyciąganiem młodszych graczy, a dostarczaniem wyzwań bardziej doświadczonym odbiorcom, co niestety prowadzi do pewnego rozmycia tożsamości gry.
Walka – mocny punkt programu
Gdy jednak przychodzi do walki, Kena w pełni pokazuje swoją siłę. System walki jest prosty, ale satysfakcjonujący. Kena korzysta z lekkich i ciężkich ataków, a także z łuku, który pozwala na precyzyjne strzały i spowolnienie czasu. Mechanika parowania ciosów oraz unikania ataków jest intuicyjna, a starcia, szczególnie z bossami, potrafią dostarczyć sporo emocji. Gra nie unika inspirowania się tytułami typu Souls, co jest widoczne w konstrukcji walk i konieczności wykorzystywania wszystkich dostępnych umiejętności.
Najbardziej intrygującym elementem są jednak Roty – małe, urocze stworzenia, które towarzyszą Kenie w jej podróży. Mogą one pomagać w walce, wzmacniać zdolności bohaterki oraz usuwać korupcję z różnych elementów świata. Te stworzonka nie tylko dodają grze odrobinę humoru, ale też wnoszą ciekawe urozmaicenie do rozgrywki. Jednak, pomimo ich uroczości, w pewnym momencie ich rola staje się przewidywalna, a wykorzystanie ich potencjału nieco zbyt uproszczone.
Fabuła
Fabuła Kena: Bridge of Spirits skupia się na uwalnianiu duchów z ich przeszłości i wyprowadzeniu ich w dalszą podróż. Tematyka, mimo że na początku wydaje się głęboka i poruszająca, z czasem traci na intensywności. Postacie, które spotykamy po drodze, nie zapadają szczególnie w pamięć, a dialogi, choć nastrojowe, nie budują silnej więzi z bohaterką.
W grze brakuje również większej swobody w rozwoju postaci. Opcje ulepszeń są mocno ograniczone, co sprawia, że nie odczuwamy większego wpływu na styl gry. Oczywiście, można skupić się na walce i cieszyć się płynnością rozgrywki, ale brak głębszego systemu rozwoju pozostawia pewien niedosyt.
Wydajność na Xbox Series X
Przechodząc do kwestii technicznych, muszę przyznać, że gra działa płynnie na Xbox Series X, chociaż nie obyło się bez drobnych problemów. W trybie wydajności gra trzyma stałe 60 klatek na sekundę, co zapewnia płynną rozgrywkę. Niestety, od czasu do czasu zauważyłem drobne spadki płynności, zwłaszcza podczas intensywnych momentów walki. Nie są one jednak na tyle poważne, by zepsuć ogólne wrażenia z gry.
Czy warto zagrać?
Kena: Bridge of Spirits to solidna produkcja, która przyciąga pięknym światem i solidną mechaniką walki. Gra ma swoje momenty, ale nie unika pewnych uproszczeń, które sprawiają, że nie wyróżnia się na tle innych tytułów tego gatunku. Dla miłośników gier przygodowych, którzy szukają wizualnych wrażeń i spokojnej rozgrywki, Kena będzie dobrym wyborem. Jeśli jednak oczekujecie czegoś innowacyjnego lub głębszego, możecie poczuć się nieco zawiedzeni.
Rozgrywka | |
Grafika | |
Dźwięk | |
Przyjemność z gry |