Recenzja Killer Frequency – nocne radio pełne dreszczy
Witam was! Dzisiaj porozmawiamy o grze, która całkiem przypadkiem wpadła mi do rąk, a nazywa się „Killer Frequency”. To coś dla graczy, którzy lubią tajemnice, a przy tym małe miasteczka i nocne audycje radiowe w tle.
Co słychać w radiu?
„Killer Frequency” wrzuca nas w buty Forresta Nasha, byłego gwiazdora radiowego, który teraz musi nadawać swoje audycje w cieniu nocy w Gallows Creek. No i akurat trafił na noc, kiedy słychać gwizd groźnego zabójcy, co budzi stare wspomnienia mieszkańców. I tak zaczyna się ta gra, niewinnie, ale z każdą minutą robi się coraz ciekawiej.
Jak to działa?
Głównie siedzimy za pulpitem w małej stacji radiowej i rozmawiamy z mieszkańcami, którzy dzwonią do nas w panice. Nasi słuchacze albo naprawdę potrzebują pomocy, albo po prostu chcą nas trochę przestraszyć. No i tu zaczyna się praca detektywa, bo musimy zdecydować, jak im pomóc.
Prowadzenie audycji
To całe prowadzenie to nie tylko gadanie. Trzeba też chodzić po budynku i szukać różnych rzeczy, które mogą się przydać. Mapa miasta, stare notatki, no i oczywiście, płyty z muzyką, które umilają czas między rozmowami.
Przez całą grę czułem się jak prawdziwy DJ. Wszystko zależy ode mnie. A wybory, które trzeba robić – chociaż niby proste – naprawdę wpływają na los bohaterów. I to jest fajne, ale też trochę przerażające.
Ciemna strona radia
Gra jest mroczna, ale nie brakuje w niej humoru. Forrest jest typem, co lubi zażartować, nawet gdy sytuacja jest naprawdę poważna. Gra dobrze to wyważa, dając dystans do strachu, ale też trzymając w napięciu.
Plusy i minusy
Ale najpierw plusy:
- Świetni aktorzy: naprawdę czułem, że rozmawiam z prawdziwymi ludźmi. Super się ich słuchało i pomagało im.
- Wybory z ważeniem: każdy wybór miał wagę, nawet jak to nie były rzeczy wielkie, to jednak się bałem, że ktoś przez mnie zginie.
- Gatunkowa wierność: dla fanów tajemnic i lekkiego dreszczu, to jest coś idealnego. Wciąga i trzyma w napięciu.
A teraz minusy:
- Zbyt oczywiste zagadki: czasami wszystko było na tacy podane, co odbierało trochę zabawy z odgadywania.
- Małe irytacje: czasami ciężko było trafić tam gdzie trzeba, przez co z prostego zadania robiła się zabawa w zgadywanie, co trochę męczyło.
Podsumowanie
I tak, mimo pewnych wad, „Killer Frequency” mnie pochłonęło. Nie spodziewałem się, że gra głównie o rozmowach może być tak wciągająca. Spędziłem z nią kilka godzin i szczerze, podobało mi się. Jestem może trochę zdziwiony, bo zazwyczaj wolę gry, gdzie więcej się dzieje. Ale tu… tu poczułem się częścią miasteczka i to było coś fajnego.
Gra ma swój klimat i kto wie, może nawet jeszcze do niej wrócę. Jeśli lubicie zagadki i tajemniczą atmosferę, ale nie chcecie się za bardzo namęczyć, to polecam. Dajcie tylko szansę tej gwieździe nocnego radia, bo może Was mile zaskoczyć.
Gra jest dostępna na Steam i Windows, PlayStation 5, Nintendo Switch, PlayStation 4, Xbox One, Xbox Series X/S, Meta Quest 2