Recenzja dnia: The House of Da Vinci 3
The House of Da Vinci 3 to gra, która zamyka trylogię pełną zagadek, tajemnic i intryg osadzonych w renesansowych realiach. Po wcześniejszych częściach oczekiwania były wysokie – z jednej strony seria zdobyła serca fanów pomysłowymi łamigłówkami, z drugiej często zawodziła historią i technicznymi ograniczeniami. Czy finałowa odsłona sprostała wyzwaniu?
Pierwsze wrażenia
Gra zaczyna się w klaustrofobicznych, szczurołazanych katakumbach, gdzie musimy poskładać w całość nasz najważniejszy gadżet, Oculus Perpetua. Już tutaj czuć, że twórcy wiedzą, co robią – zagadki są jak rosyjska matrioszka, wymagają rozwiązywania kolejnych warstw, zanim dotrzemy do sedna. Mechanika jest intuicyjna, a wskazówki, które gra oferuje, są świetnie zbalansowane – pomagają, ale nie odbierają satysfakcji.
Niestety, widać tu też największy problem gry – ograniczenia techniczne i projektowe. Perspektywa „na szynach” sprawia, że mamy wrażenie ograniczonej swobody, a interaktywne elementy nie zawsze są dobrze widoczne. Szczególnie na mniejszych ekranach (grałem na telefonie i tablecie), zdarzało mi się „klikać na oślep”, próbując aktywować coś, co w rzeczywistości było tylko ozdobą.
Zagadki na medal
To, co wyróżnia The House of Da Vinci 3, to jednak zagadki. Są różnorodne, pomysłowe i często wymagają myślenia na kilku płaszczyznach. Szczególnie podobały mi się te związane z maszynami – odkrywanie ukrytych mechanizmów, zbieranie brakujących części i powolne składanie całości było naprawdę satysfakcjonujące. Zagadki logiczne w stylu „The Witness” czy krótkie łamigłówki 2D były świetnym przerywnikiem, który pozwalał odpocząć od bardziej skomplikowanych wyzwań.
Warto jednak wspomnieć, że gra oferuje osiągnięcia za szybkie ukończenie poziomów. To trochę kontrastuje z tym, jak bardzo chce się cieszyć pięknem gry i jej szczegółowością. Osobiście uważam, że to tytuł, który należy przechodzić w swoim tempie, delektując się każdym elementem, a nie ścigać się z zegarem.
Fabuła… Tu niestety pojawia się największy zawód. Historia gry jest pełna magii, amuletów i tajemniczych maszyn, ale brakuje jej spójności i głębi. Wątki często wydają się nielogiczne, a postacie – nawet Leonardo – są płaskie i pozbawione charakteru. Liczyłem na humor, błyskotliwe dialogi lub coś, co wyróżni tę opowieść, ale niestety się przeliczyłem.
Podsumowanie: piękno w szczegółach
The House of Da Vinci 3 to gra, którą zdecydowanie polecam fanom gier logicznych. Zagadka goni zagadkę, a wizualny styl robi ogromne wrażenie, choć modele postaci pozostawiają wiele do życzenia. Jest to idealna pozycja dla graczy, którzy lubią rozwiązywać łamigłówki w pięknym otoczeniu, ale fabuła i pewne niedociągnięcia techniczne mogą zniechęcić.
Czy poleciłbym? Tak, choć z zastrzeżeniami. Gra nie jest idealna, ale jej unikalne zagadki i oprawa wizualna wynagradzają większość bolączek. Po prostu nie nastawiajcie się na wciągającą fabułę ani dynamiczne tempo – to gra do delektowania się, a nie pośpiechu.
Recenzja powstała na postawie wersji gry na Xbox, ale można ją kupić również na PC czy iOS.
Rozgrywka | |
Grafika | |
Dźwięk | |
Przyjemność z gry |