meta 13d40d92

Recenzja dnia: Tempest Rising

Jeśli kiedykolwiek tęskniłeś za czasami, gdy Command & Conquer i StarCraft rządziły gatunkiem RTS, Tempest Rising jest jak znalezienie lodówki pełnej piwa po godzinach w pracy. To nie rewolucja, ale solidna, dobrze zaprojektowana gra, która wie, skąd pochodzi – i nie wstydzi się tego. Po kilku dniach z kampaniami i trybem skirmish mogę śmiało powiedzieć: to najlepszy klasyczny RTS od lat. Ale czy idealny? Nie. Czy satysfakcjonujący? Absolutnie.

image 13

Od pierwszego uruchomienia Tempest Rising sprawia wrażenie dopracowanego. Interfejs jest czysty, zasoby (energia, tytan, kredyty) łatwe do ogarnięcia, a jednostki mają tę „klasyczną” wagę – czołgi jeżdżą jak czołgi, a piechota ginie tak szybko, jak powinna. Brakuje przewijania mapy prawym przyciskiem myszy (dlaczego?!), ale po godzinie przestaje to boleć. Gra działa płynnie nawet na moim starszym laptopie (GeForce 1650ti), a efekty wybuchów i tekstury potrafią zaskoczyć detalami.

Dwie dostępne frakcje (Global Defense Force i Dynasty) oferują kampanie, które nie są po prostu serią losowych misji. Każda ma swoją narrację, postacie z charakterem (choć nikt nie przebije Kane’a) i stopniowo wprowadza nowe mechaniki. Misje bywają długie – niektóre potrafią zająć ponad godzinę – ale nie czuć monotonii. Jedyny minus? Niektóre ulepszenia w drzewku technologii są po prostu… zbędne. Po co płacić za „skradzioną technologię”, skrą można ją zdobyć, przejmując wrogią bazę?

image 12
  • Ścieżkowanie jednostek to ogromny krok naprzód w porównaniu do starych części C&C. Żołnierze nie blokują się nawzajem jak gapie na przystanku autobusowym.
  • System zasobów jest prosty, ale wymaga myślenia – tytan jest rzadki, więc ekspansja jest kluczowa.
  • Jednostki powietrzne są zbyt mocne (helikoptery potrafią zniszczyć całą bazę, jeśli nie masz obrony), ale developerzy już zapowiedzieli balans.

Multiplayer i Skirmish

  • Tylko 9 map i brak trybu dla 6-8 graczy to spory minus.
  • Brak systemu replay (na razie) boli, szczególnie dla tych, którzy chcą analizować swoje porażki.
  • Limit jednostek (pop-cap) w trybie skirmish może irytować purystów, choć osobiście rzadko go przekraczałem.

Tak, wiemy – trzecia frakcja (Tempest) jest dostępna tylko w kampanii, a w multiplayerze pojawi się później. Szkoda, bo walka przeciwko nim w kampanii to była frajda – ich technologie są dziwne w dobrym tego słowa znaczeniu.

image 14

Muzyka i atmosfera
Ścieżka dźwiękowa to majstersztyk. Elektroniczne motywy mieszają się z industrialnymi dźwiękami, idealnie pasując do postapokaliptycznego klimatu. Gdy pierwszy raz usłyszałem temat główny, miałem ochotę wstać i salutować jak generał przed monitora.

Czy warto kupić?
Tak, ale z zastrzeżeniami. Jeśli szukasz:

  • Klasycznego RTS z kampaniami, które nie są afterthoughtem.
  • Gry, która nie próbuje być innowacyjna za wszelką cenę, ale robi to, co robi, bardzo dobrze.
  • Nostalgicznego klimatu C&C bez płacenia za remaster.
image 15

…to Tempest Rising jest świetnym wyborem. Jeśli jednak oczekujesz:

  • Pełnego multiplayer experience od dnia premiery (brakujące mapy i frakcja).
  • Rewolucji w gatunku – tu znajdziesz ewolucję, a nie przełom.

Ostateczna ocena: 8/10
Tempest Rising to gra, która wie, czego chce, i wykonuje to z przekonaniem. Ma wady, ale są one jak dziura w ulubionej skarpetce – irytuje, ale nie psuje całej przyjemności. Jeśli developerzy będą ją wspierać (więcej map, balans, trzecia frakcja), może stać się początkiem nowej serii, na którą czekaliśmy od lat. A na razie? Cieszmy się, że RTS wciąż żyje. I to w tak dobrym stylu.

Rozgrywka
Grafika
Dźwięk
Przyjemność z gry
Nasza ocena jakości
Ocena użytkowników:
[Oddanych głosów: 0 Średnia ocena: 0]

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *